Kilka lat temu, pamiętam jak dziś, byłam z mężem na spacerze. Nie mieliśmy jeszcze dzieci, więc spacer był spokojny (!) i łaziliśmy po miejscach, gdzie dziś już byśmy się nie zapuścili - bo wózek nie wjedzie, a małe nóżki za szybko się zmęczą.
Była zima, leżał śnieg - panował przyjemny chłód. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, głównie zastanawiając się, jak by tu ulepszyć nasze życie zawodowe i jaki biznes moglibyśmy otworzyć. Wtedy pierwszy raz usłyszałam o Bitcoinie - jakże dziwny wydawał mi się wtedy ten koncept. Mąż, jak zwykle zorientowany w technicznych nowinkach, stwierdził, że warto byłoby w Bitcoina zainwestować.
Zainwestować? W coś, co nie istnieje? Jest (chyba) kawałkiem kodu? Nie mogłam tego pojąć i oczywiście zbyłam ten pomysł od razu. Wizja możliwej straty i dziwaczność Bitcoina przemówiły jednoznacznie.
Patrząc dziś na Bitcoina i ile moglibyśmy zyskać, gdybyśmy wtedy zdecydowali się na inwestycję - widzę jedno bardzo wyraźnie. Gdy przychodzą pomysły na coś nowego, co ma możliwość przyniesienia wielkich rezultatów, to nie będzie to pomysł bezpieczny i znajomy. Dziś, gdy Bitcoin już jest bezpieczny i znajomy, rezultaty jakie możemy osiągnąć z inwestycji są nieporównywalnie mniejsze.
Widzę też, że zastanawiając się nad zmianą w karierze, chcąc polepszyć swój zawodowy los - oczekujemy często dużego zwrotu z inwestycji, dużej poprawy. Jednocześnie odrzucamy wiele pomysłów - bo chcemy, żeby było bezpiecznie i znajomo. I tak możemy tkwić nie ruszając z miejsca, przekonując siebie samych, że właściwie to brak nam możliwości zmiany. A tymczasem możliwości są - ale mogą wydawać się dziwaczne; lub są bezpieczne i znajome - ale za mało intratne.
Oczywiście życzę Ci, żeby przychodziły Ci pomysły zarówno bardzo korzystne, jak i bezpieczne. Ale rozejrzyj się dobrze, jeśli takowych brak. Może jest gdzieś możliwość zmiany w karierze, która dałaby Ci ogromną satysfakcję, choć wydaje się dość ryzykowna i dziwna? Może to właśnie Twój Bitcoin?
p.s. Czyż nie cudownie podczas upałów przypomnieć sobie o zimie? :)
